niedziela, 18 października 2015

19. Biały tygrys i żaba

Hejka! Wracam bo długiej przerwie ;) Na początku szału nie będzie, ale mam nadzieję, że na początek to wystarczy ;) Miłego czytania ;)








        - Jak się czujesz? - spytał z troską.
- Dziwnie... - odparłam spanikowana - Nie wiem, co się ze mną dzieje.
Martin posadził mnie na krześle i usiadł obok.
- Twój stan jest przez twoją naturę. Każdy ze świata bajek, kiedy żyje na Ziemi uaktywnia  swoje zwierzęce wcielenie, to taki efekt uboczny opuszczenia naszego wymiaru - tłumaczył mi cierpliwie. - Twoje wcielenie to biały tygrys. Teraz, gdy walczyłaś z CeCe, włączył się twój zwierzęcy instynkt. Dlatego byłaś taka... dzika.
Bzdury, bzdury, bzdury. Że jeszcze mu się nie znudziło opowiadać tych bezsensownych bajeczek. Niestety, byłam tak zdezorientowana, że wydało mi się to dość możliwe, więc zapytałam:
- A jakie jest twoje wcielenie?
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Żaba. Moim wcieleniem jest żaba. Niestety, co jakiś czas moja skóra zmienia się w żabią. Jeśli nic bym z tym nie robił, stałbym się tym zielonym stworzeniem. Dlatego wtedy uciekłem spod klubu. Nie chciałem, zebyś zauważyła moją pokrytą śluzem ręke. Żeby zaniechać temu procesowi, muszę być całowany przez dziewczyny. Dlatego przyszedłem kiedyś z dziewczyną do domu, a po chwili wybiegła z płaczem. Chodziło mi tylko o pocałunek.
Tyle informacji na raz... moja głowa nie mogła tego przetrawić. Jakimś cudem jednak otrząsnęłam się i wypaliłam stanowczo:
- Nie wierzę ci.
Martin westchnął. Sięgnął do nogawki jeans'ów i podciągnął je. Moje oczy ujrzały zieloną skórę pokrytą śluzem. Gapiłam się na to jakby... jakbym właśnie zobaczyła zieloną skórę pokrytą śluzem!
Odwróciłam głowę i przymknęłam oczy. Chwilę później otwarłam je, po czym gwałtownie wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia. Wyszłam na korytarz i wpadłam na dyrektora.
- Przepraszam, nie zauważyłam pana - mruknęłam.
- Zapraszam do mojego gabinetu, Beatrice - odparł poważnym tonem.