Notowałam wykład Frotki, nauczycielki biologii. Na każdej ręce zawsze miała po dwie frotki, więc zaczęliśmy na nią mówić Frotka.
- Pasjonujące - mruknął Martin.
Ta, koleś siedział ze mną w ławce. Niestety szkołę nie stać na to, by zainwestować w jeszcze jedną, cholerną ławkę!
Ta jego cicha refleksja utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest kujonem. Jednak nie każdy prymus uważa anatomię za pasjonującą. Przyglądałam mu się przez chwilę zastanawiając się nad tym, kim on właściwie jest.
I co się stało? Wpadłam. Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Wbiłam wzrok w zeszyt i zasłoniłam twarz moimi kasztanowymi, średniej długości prostymi włosami. Notowałam dalej. Chłopak zaczął pisać dopiero po krótkiej chwili.
Dzwonek. Alleluja! W błyskawicznym tempie schowałam książki do ciemno zielonej torby i podążyłam w stronę wyjścia.
Byłam już przy sąsiedniej ławce, gdy znów musiałam zatrzymać się, przymknąć na chwilę oczy i odwrócić się.
- Trish! - zawołał Martin stojąc przy krześle i pakując książki.
- Czego?
- Ładny naszyjnik.
Przewróciłam oczami i jak najszybciej wyszłam z klasy, kiedy na twarzy Nowego widniał uśmiech zadowolenia i rozbawienia. Byłam świadoma, że jego wzrok odprowadzały mnie do drzwi.
Postanowiłam, że schowam się przed nim w bibliotece. Non stop odwracając się za siebie podeszłam do mojego ulubionego stolika przy oknie. Wiedziałam, że ktoś tam siedzi. Zawsze tam ktoś siedział. Nic dziwnego, bo te miejsce jest magiczne.
- Odejdź - rzekłam groźnie odwrócona.
Patrzyłam uważnie, czy ten koleś nie wpadł na to, by mnie śledzić. W końcu odwróciłam sie przodem do stolika.
Zobaczyłam czerwonowłosą dziewczynę z okularami kujonkami czytającą książkę. Nadal tu siedziała.
- Nie rozumiesz, czy jesteś głucha? - wyparowałam.
Czerwonowłosa podniosła tylko głowę i poprawiła okulary.
- Masz jakiś problem? - spytała bez zainteresowania.
- Tak. To ty. Siedzisz przy moim stoliku.
- To usiądź obok jeśli tak bardzo chcesz - odparła wzruszając ramionami i wróciła do lektury.
Oniemiałam. Jeszcze nikt mi się nie sprzeciwił, nikt mnie nie olał, gdy czegoś chciałam. Byłam dla pozostałych zbyt straszna. Szacunek dla tej dziewczyny.
Jednakże nie byłam jakaś zadowolona. Mimo to usiadłam na krześle obok i położyłam nogi na stół. Mój wzrok skierowany był na drzwi, ale zauważyłam, że Czerwonowłosa przygląda się ze zdezorientowaniem na moje buty przypominające glany. Po chwili usiadła bokiem i przemówiła:
- Zero szacunku dla rzeczy martwych i żywych. Super. Jak się nazywasz?
- Yyy... Mów mi Trish.
Już drugi raz się dzisiaj przedstawiam. Serio? Zaczynam mieć jakiś durny lep na ludzi, czy co?
- Jestem Arlette. Nikt nie wrzeszczy na ciebie, że twoje nogi zdobią stolik?
- Nieee. Nauczyciele wiedzą, że mogą się kłócić, dać mi naganę czy coś, ja tak postawię na swoim.
- Coś czuję, że się polubimy - stwierdziła z przymrużonymi oczyma i lekkim uśmiechem.
Nic nie powiedziałam. Uśmiechnęłam się tylko.
***
Kryjówka w bibliotece sprawdziła się. W pozostałych klasach nie brakowało ławek. Byłam uratowana. Do czasu...
Siedziałam na krześle po turecku w moim ulubionym miejscu. Arlette usiadła na stole. Rozmawiałyśmy o naszej ulubionej muzyce. Gdy nagle...
Zobaczyłam, jak do biblioteki wchodzi ON. Stał chwilę przy jednym z regałów, wybrał książkę i usiadł przy pierwszym lepszym stoliku zacząwszy czytać. Usiadłam obok Arlette na stole, by nie musieć na niego patrzeć. Kiedy ostatni raz oglądnęłam się, ujrzałam Cecile, która usiadła na przeciwko niego. Powiedziałam Czerwonowłosej, że zaraz wracam i dyskretnie podeszłam do odpowiedniego regału tak, by słyszeć o czym rozmawiają.
- Hej - powiedziała słodko CeCe.
- Cześć - odpowiedział Martin.
- Co czytasz? - spytała bawiąc się swoimi blond falowanymi włosami podobnej długości do moich.
- Mały Książę. To moja ulubiona książka - odparł.
Że co?! To moja ulubiona książka!!! Otwarłam oczy i usta najbardziej jak umiałam. Co za koleś! Wzięłam byle jaką książkę do ręki, podeszłam bliżej nich, by dokładniej słyszeć i udając, że czytam, podsłuchiwałam.
- Widać, że jesteś oczytany! - zachichotała dziewczyna.
O ludzie... To tak słodkie, że aż mnie mdli.
- Tak... a propo - mogłabyś przyjść kiedy indziej? Chętnie bym porozmawiał, ale w tej chwili czytam, więc...
Mój głośny śmiech przerwał mu wypowiedź. Przystojny chłopak odrzucił Cecile Crevill! Tak mnie to rozbawiło, że musiałam się trzymać za bolący brzuch. Prawie każdy, kto oddychał właśnie w bibliotece, skierował na mnie swój wzrok i obsypał mnie głośnym "Ciiiiii".
- Odwalcie się! - wrzasnęłam. Wszyscy powrócili do lektury.
- Co cię tak rozbawiło? - spytał Martin.
- Yyy... Ta książka. Bardzo zabawna - odparłam potakując.
- Co jest takiego zabawnego w okładce? - rzuciła CeCe mając na twarzy grymas, który wyraża obrzydzenie i zdziwienie.
- Nie znasz się. Ty nigdy nie czytałaś książek - powiedziałam prychając, wzruszając ramionami i odrzucając włosy. Zaraz po tym poszłam w stronę Arlette obserwującej całą tą sytuację. Starałam się ukryć rozbawienie.
- To prawda? Nigdy nie czytałaś żadnej książki? - spytał chłopak Cecile.
- Coś ty! Oczywiście, że to kłamstwo! Czytam wszystkie lektury, które nauczyciel każe przeczytać...
Martin pokiwał głową.
- To co? Mogę dokończyć? - powiedział.
- Yyy... Tak, jasne. Już idę. Do zobaczenia później! - rzekła i wyszła z biblioteki.
O rany! Uwielbiam Twoich bohaterów! Są tacy barwni i dobrze do siebie pasują. CeCe przypomina mi Arianę z RW. Taki słodki głos, to jest to!
OdpowiedzUsuńNo ale tego Nowego nie lubię. Mam nadzieję, że Trish (śliczne imię) z nim nie będzie! Proszę!
No to czekam na next. Kiedy?
~ Cameleon
Dziękuję, starałam się, żeby nadać im oryginalny charakter. Byłam pewna, że go nie polubisz! Nad imieniem też nieźle się namęczyłam, no bo jak można inaczej mówić do kogoś, kogo prawdziwe imię brzmi Beatrice? Ale w końcu mnie olśniło :D Nie będę spojlerować, więc nic nie powiem w temacie Trish i Nowego. Kolejny wpis dodam jutro, pojutrze lub ostatecznie w środę. Cieszę się, że zainteresowała Cię ta opowieść ;)
OdpowiedzUsuńCometa