piątek, 26 lutego 2016

25. Co ja słyszę? Co ja widzę? Czego ja się dowiaduję?

Hej! Dziś króciutko, ale następnym razem będzie dłużej, obiecuję. Miłego czytania ;)


 Ten świr mnie chyba śledzi! I w dodatku nie jest sam. Jest z Czerwonowłosą syreną.
- Czego chcecie? – zapytałam wściekle, kiedy już dobiegli do mojej huśtawki.
- Twoja mama zadzwoniła do nas. Ponoć uciekłaś z domu, więc zaczęliśmy cię szukać. Martwiliśmy się o ciebie – oświadczyła Arlette.
- Niepotrzebnie. Jak widać , jestem pełnoletnia i radzę sobie sama – prychnęłam.
- Trish… - wydukał Martin.
- No co?! – rzuciłam zdenerwowana ich obecnością.
- Twój naszyjnik…
Spojrzałam na wisior z księżycem – jedyną pamiątkę po biologicznej rodzince. Co dziwne… cały się rozjaśnił. Srebrny księżyc oraz granatowy kryształ iskrzyły się oślepiającym blaskiem. W mojej głowie krążyła myśl: „Czy to jest jakiś koszmar?!”.
Ozdoba świeciła coraz mocniej. Nagle, po krótkiej chwili naszyjnik wystrzelił promień światła, który wytworzył wielki, biały kwadrat.
Po chwili w kwadracie pojawił się obraz. Przedstawiał… mnie.
Ja, sześciolatka w różowej sukience i różowej opasce na włosy, spacerowałam dzielnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Co jakiś czas podskakiwałam radośnie, a wraz ze mną mój naszyjnik. Nagle usłyszałam czyjś głos.
- Beaty! Chodź tutaj! – nawoływał mnie głos słodki niczym miód.
Zawróciłam i wesoło pobiegłam w kierunku głosu. Tym głosem była Bella. Bella z baśni „Piękna i Bestia”.
Sama nie wierzyłam w to, co widzę. Przerażona oraz ogromnie zdziwiona podeszłam wolno do kwadratu. Oglądałam dalej.
Bella przytuliła mnie mocno, a następnie podarowała mi gigantyczny, kolorowy lizak.
- Kochanie, musisz już wracać do domu – rzekła Piękna.
- Ale to tutaj jest mój dom… - zaprzeczyłam.
- Nie, skarbie. Niestety nie.
- Ale ja tu lubię być. I chciałabym być tu już zawsze.
- Ja też bym tego chciała, pewnie nawet bardziej niż ty! Jednakże nie mamy na to wpływu. Musisz wracać czy tego chcemy, czy nie – tłumaczyła cierpliwie, ze łzami w oczach.
- Ale wracać gdzie? – nie rozumiałam.
- Do pani Virginii.
Zmroziło mnie. Co tu się dzieje?! Co ja słyszę?! Co ja widzę?! Czego ja się dowiaduję?!
- Ale dlaczego? – dopytywałam.
- Ponieważ ona za tobą tęskni.
- Ale ja też tęsknię. Ale wolę zostać tutaj, bo będę tęsknić za tobą. Ty nie będziesz?
- Będę, złotko, i to jeszcze jak! Lecz, tak jak mówiłam, nie mam na to wpływu. Tak mi przykro!
Kobieta przytuliła mnie jeszcze raz. Uroniła kilka łez, po czym doprowadziła się do porządku i zapytała:
- Pamiętasz, co ci zawsze powtarzałam? Trzy zasady prawdziwej księżniczki?
- Pierwsza – zawsze bądź miła, mądra, schludna i empatyczna. Druga – księżniczki, tak jak ja, są piękne, ale to nie piękno jest najważniejsze. Trzecia – nigdy nie zaczynaj zdania od „ale”. To mi się chyba nie uda, mamusiu.
MAMUSIU?! Co to ma być do cholery jasnej?! Co to za przedstawienie?!
- Pracuj nad tym – odparła Bella. – Kochanie, zaraz tu przyjdzie Virginia. Ja już musze iść. Do zobaczenia!
Kobieta wstała i tyłem odeszła ode mnie. Wołałam ją, krzyczałam i płakałam, lecz nie wróciła, a ja nie ruszyłam się z miejsca.
Wtem kwadrat zaczął się pomniejszać. Nie wiedziałam co się właśnie stało, za to wiedziałam jedno; nie chcę, by to się tak skończyło.
- Nie!!! – wrzasnęłam zapłakana.
Zaczęłam biec z wyciągniętą ręką ciągle płacząc. Czułam, jak ktoś mnie szarpie za ramię, usiłując mnie powstrzymać. Ja jednak się nie dałam.
Wyszarpnęłam się i wskoczyłam w biały kwadrat.
W wir wspomnień.
W podróż do przeszłości.


4 komentarze:

  1. Uuu! Zaczyna się w końcu robić baśniowo. A już myślałam, że nie wstawisz. Czyli jednak trzymasz się terminów. Powodzenia w dalszej systematycznej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki to bardzo motywuje do dalszej pracy ;)

      Usuń
  2. Z wpisu na wpis coraz ciekawiej!
    Nie mogę się doczekać dalszej części :3
    Życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń