czwartek, 10 września 2015

13. To był zły pomysł, bo uderzyłam głową w żyrandol

Trochę późno dodaję, ale lepiej późno niż wcale :) Po tym wpisie nabierzesz ciekawości, a w następnym będzie o tym, jak  Nic nie zdradzę! To tajemnica! Miłego czytania ;)



   Szłam korytarzem do pokoju Rachel, żeby się przywitać. Jednak coś mnie zatrzymało. Usłyszałam grę na gitarze. Nawet dobrą grę.
    Od razu przypomniały mi się czasy, kiedy tata grywał. Zdążył się podzielić tą sztuką ze mną, jednak było to tak dawno, że nie pamiętam ani jednego akordu.
    Zapukałam do drzwi.
    - Proszę!
    Nacisnęłam klamkę, otworzyłam i weszłam do środka. Zielony pokój pełen plakatów z dębową posadzką i dębowymi meblami. Na łóżku siedział Martin trzymający gitarę.
    - A jednak przyszłaś!
    - Za to mi płacą - mruknęłam zamykając drzwi.
    - Usiądź przy biurku.
    Toteż zrobiłam.
    - Ładnie grasz na gitarze - przyznałam, kiedy chłopak odkładał instrument.
    - Wow, a więc jednak - powiedział pełen podziwu.
    - Jednak co? - nie rozumiałam.
    - Jednak potrafisz powiedzieć coś miłego.
    Przewróciłam oczami.
    - Ty za to nie potrafisz podziękować za komplement - odparłam.
    - Dziękuję - podziękował - Ty też grasz?
    - Kiedyś. Ale już wyszłam z wprawy.
    - Jeśli chcesz, mogę ci przypomnieć to i owo - zaproponował.
    Zastanowiłam się. Nie cierpię tego gościa, ale wiele bym dała, żeby znów zagrać. Wtedy czuję więź, którą tworzyliśmy z tatą. Nasza gitara ma już tylko jedną, odstrojoną strunę. Znaczy... moja.
    - Serio? - spytałam po chwili z przymrużonymi oczyma.
    - Jasne. Usiądź obok - poklepał łóżko odsuwając się by zrobić dla mnie miejsce.
    Usiadłam z wahaniem. Z wielkim wahaniem. OGROMNYM wahaniem.
    - A więc - położył gitarę na moich kolanach - akord a-moll. Serdeczny na strunie g próg drugi, środkowy na strunę d próg drugi i wskazujący...
    - Struna h, próg pierwszy - dokończyłam.
    W tym momencie wszystko mi się przypomniało. Absolutnie wszystko.
    Martin sprawdził, czy dobrze wykonuję resztę akordów. Zdałam "test" bezbłędnie. Uśmiechnęłam się. To sprawiło, że moje samopoczucie znacznie się poprawiło.
    - Nie rozumiem, jak mogłam zapomnieć... Gra jest czymś niezwykłym... - powiedziałam.
    - Tak... Masz rację. Ładną masz bransoletkę - rzekł.
    Bransoletka Wybawcy. Ta cholerna bransoletka Wybawcy. Już zdołałam o niej zapomnieć. Zidiociały egoista okazał się być także wrednym przypominaczem denerwujących mnie wspomnień.
    Postanowiłam coś zaśpiewać. Musiałam, bo inaczej chyba bym eksplodowała z radości i wściekłości zarazem. Słowa same płynęły mi z ust dostosowując się do melodii wygrywanej przez gitarę.

Zamykam oczy
I nie myślę o tym, że
Kiedy obudzę się
Już nie będzie cię.
Jesteś  brakującą częścią mojego życia
Zawsze miałeś oryginalny styl bycia
Pamiętam to
Jak dziś.
Jesteś brakującą częścią mojego życia
Tęsknię za tobą.
Och.
Tęsknię za tobą.

    - Jeju... Bardzo ładnie śpiewasz. Tak miękko, wyraziście... Jakby miód się lał z twoich ust. To chyba jest jeden z twoich wierszy, co nie?
    - Tak... - potwierdziłam cicho.
    Spojrzałam na jego twarz. I nagle wszystko do mnie dotarło. Co to miało być do cholery?! Sentyment się we mnie odezwał?! I dlaczego przy nim?! Dlaczego dzięki niemu?! Przecież ja tego gościa nienawidzę! On przecież czytał moje wiersze!
    Oddałam mu gitarę i gwałtownie wstałam. To był zły pomysł, bo uderzyłam głową w żyrandol.
    - Wszystko w porządku?! - Martin też wstał.
    - O ile może być w porządku z bólem głowy, to tak - odpowiedziałam trzymając obolałe miejsce.
    - Pokaż mi to - powiedział stanowczo.
    Opuściłam ręce a on obejrzał moją głowę. Kiedy dotknął palcem samo sedno mojego bólu, myślałam, że nie zdążę do łazienki.
    - Ała! Zwariowałeś?! - syknęłam robiąc krok w bok.
    - Przepraszam. Chodź do kuchni, trzeba przyłożyć lód.
    Posłusznie szłam za nim. Poszłam do salonu na jego prośbę. Moją uwagę przykuły zdjęcia, których wcześniej nie zauważyłam. Podeszłam do ściany. Oglądałam jedno za drugim. Aż do momentu, gdy moje serce zamarło.

4 komentarze:

  1. Żygać. Mi. Się. Chce.
    No błagam! Fuuuuuuuuuuuuuu razy nieskończność! Dlaczego! Przecież ona go nienawidzi i tak ma być! Koniec!!!!!
    A co do tego ostatniego.... Hmmm ... To może być coś związane z jej ojcem. Może Kretyn jest jej zagubionym bratem!!
    ~ Cameleon

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach ta Twoja upartość. Przyznaję, że nie brałam opcji zaginionego brata pod uwagę...
    Cometa

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie on osobiście intryguje! Jest w nim coś...specjalnego. Chociaż nie widzę ich jako pary, to mam przeczucie, że będą się dobrze dogadywać! Od bloga nie mogłam się oderwać, gdy go czytałam! :)
    Życzę weny i mnóstwa czasu! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że go tak odbierasz ;) Wolny czas na pewno się przyda, dziękuję!!!

      Usuń