sobota, 22 sierpnia 2015

6. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie

    - Trish, musimy porozmawiać - oznajmiła mama, kiedy weszłam posępna do domu.
    Dokładnie to samo powiedział mój szef, gdy wezwał mnie do swojego gabinetu.
    - Trish, musimy porozmawiać - oznajmił mój szef, kiedy zaciągałam rolety w kawiarence.
    - Już idę - rzekłam domyślając się, że dostanę niezły opieprz za to, co zrobiłam dwie godziny temu.
    - Usiądź - rozkazał.
    Usiadłam na fotelu stojącym naprzeciw jego biurka, przed którym siedział na krześle. Oprócz tego w gabinecie stała szafa, dwie komody i duży regał, a także dwuosobowa kanapa.
    - To co powiem, nie będzie przyjemne - ostrzegł.
    - Tak, wiem, że zawiniłam - przyznałam.
    - To świetnie. Jednak nie o to chodzi. Nie do końca.
    - A o co? - spytałam zdumiona.
    - Kawiarenka ma coraz mniej gości. Co za tym idzie, mniej pieniędzy. Nie mogę już mieć tylu pracowników, bo całkiem zbankrutuję. Wiem, jaką masz sytuację rodzinną, ale tylko ty jesteś tu na pół etatu, pracujesz tu najkrócej ze wszystkich. A ten dzisiejszy wypadek...
    - Ale to był pierwszy raz! - zaprotestowałam ze łzami w oczach.
    - Wiem. Niestety był też ostatnim. Przykro mi. Muszę cię zwolnić.
    Cały świat mi się zawalił. Szłam bardzo wolno w stronę domu. Co jakiś czas wycierałam łzę spływającą po moim policzku. Jak ja teraz utrzymam rodzinę? Muszę znaleźć jakąś pracę i to szybko.
    Różne myśli kłębiły się w mojej głowie aż do wejścia przez próg domu.
    - O czym musimy porozmawiać, mamo? - spytałam cicho.
    - Dzwonił twój nauczyciel. Skarżył się na ciebie. Kochanie, dlaczego jesteś taka opryskliwa?
    - Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, mamo.
    - Twój nauczyciel jest opryskliwy?
    - Nie do końca, mamo.
    - To jak to jest?
    - Oni mnie nie rozumieją, mamo. Myślą, że jeśli ktoś dobrze się uczy, ma być też grzeczny. Ale ja za dużo mam na głowie, mamo. Czasami opuszczam lekcję, żeby iść do pracy, czasami z innych ważnych powodów. Nie chcę być kimś, kim nie jestem. Chcę być sobą, mamo.
    - Przecież za każdym razem, gdy próbuję cię odciążyć, nie pozwalasz mi. Trish, jeszcze trochę opuszczonych lekcji i naprawdę zostaniesz wyrzucona ze szkoły! Zwolnij się z pracy i nie wagaruj.
    - Już na to za późno, mamo!
    Rozpłakałam się i przytuliłam do niej.
    - Słonko, co się dzieje? Usiądź na kanapę.
    Usiadłam a ona obok mnie.
    - Straciłam pracę. Nie wiem jak mam was teraz utrzymać! - wyżaliłam się.
    - Trish, ty wcale nie musisz nas utrzymywać. Dajemy radę bez twojej pracy. Leki działają. Niedługo ja sama będę mogła się gdzieś zatrudnić.
    - Nie! To wykluczone! Musisz odpoczywać! Choroba to nie żart!
    - Wiem, ale...
    - Żadnego ale! Nie chcę słyszeć sprzeciwu! Nie martw się, znajdę jakąś inną pracę. Będzie nam się żyć dobrze - obiecałam pochlipując i zaraz potem zamknęłam się w pokoju.
    Całe szczęście, że moja siostra, z którą dzielę pokój bawi się z resztą rodzeństwa w sypialni chłopców. Nie zniosłabym tego, gdyby widziała mnie w takim stanie.

2 komentarze:

  1. Och ... Smutne. Zgaduję, że znajdzie pracę u tego wrednego dupka ze szkoły. Eh!
    ~ Cameleon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że odezwał się w Tobie instynkt detektywa... Ale spokojnie, już niedługo poznasz odpowiedzi.
      Cometa

      Usuń