Strony

piątek, 8 kwietnia 2016

31. "Zamienimy bestialskie zwyczaje w piękne tradycje"

Hej! Nadszedł czas na omówienie zagadki :D A więc tak: 
1. Trish poznała Martina poprzez uderzenie go drzwiami w nos.
Tak, to prawda.
2. Diggie i David są bliźniakami.
To nie jest prawda. Diggie ma 11 lat a David 12. Pierwsze fałszywe zdanie :).
3. CeCe została pobita przez Trish.
Prawda. Może nie był to ciężki uszczerbek na zdrowiu, ale blondyna dostała za swoje.
4. Ulubiona książka Martina to "Mały Książe".
Prawda. "Mały Książę" to ulubiona książka Martina, tak samo jak Trish.
5. Trish pracowała w kawiarni.
Tak, to prawda. Zwolnili ją po tym, gdy Martin został przez nią oblany milkshake' iem.
6. Arthur jest łysy.
Hm... Gdy teraz o tym myślę, to nie wyraziłam się dobrze. W 10 rozdziale napisałam, że jest ostrzyżony na zapałkę, choć nie zawsze jest to równoznaczne z łysym. Jednak w rozdziale 21 napisałam, że jego włosy już odrastają. Powiedzmy więc, że to zdanie się nie liczy, a to czy Arthur jest łysy, czy nie pozostawiam do Waszej wyobraźni :)
7. Rachel jest siostrą Trish.
To kłamstwo. Drugie nieprawdziwe zdanie. Rachel jest młodszą siostrą Martina. Trish tylko się nią opiekuje.
8. Arlette nosi okulary.
To prawda.
9. Paul jest bratem Rachel.
To prawda. Paul jest bratem Rachel i Martina.
10. Theodor jest kelnerem.
To trzecie fałszywe zdanie. Theodor nie jest kelnerem; jest lokajem.

Miłego czytania ;)


Obudziły  mnie promienie słońca wpadające przez okiennice kościoła. Rozejrzałam się po świątyni. Pełno rzeźb, obrazów i zdobień dekorujących wnętrze. Typowy przepych dla stylu barokowego.
Zauważyłam, że na ławce obok leży biała róża. Powinna być zwiędła, mizerna. Jednak ona była w   pełni rozkwitu, miała intensywny kolor. Była żywsza i piękniejsza niż wczoraj. Uśmiechnęłam się i wzięłam kwiat do ręki. Podeszłam do wazonu pełnego innych kwiatów, stojącego przed ołtarzem, i włożyłam do niego różę.
- Dziękuję - szepnęłam.
Wyszłam z kościoła i zorientowałam się, że nie wiem gdzie jestem. Stałam pośrodku tętniącego życiem miasta. Brukowane uliczki, stare kamienice, około dziewiętnastowieczne lampy. Staroświeckie otoczenie nie oznaczało jednak, że ludzie byli tacy sami – wprost przeciwnie! Przechodnie nosili zmodernizowane ubrania, mieli dziwaczne fryzury, typowe dla dwudziestego pierwszego wieku i posiadali nowoczesne urządzenia mobilne, takie jak smartfony, tablety, słuchawki bezprzewodowe czy też MP3. Oprócz tego, że większość z nich miała określony cel, w którym idą, prawie niczym nie różnili się ode mnie.
Porozglądałam się jeszcze trochę. No bo co innego mogłam zrobić? W końcu dojrzałam wieżę zamku majaczącą gdzieś w oddali, która wyłaniała się zza miastowej zabudowy. Ruszyłam w tym kierunku.
Po drodze natknęłam się na wysokiego, przygrubego mężczyznę sprzedającego owoce. Mój pusty brzuch dał o sobie znać. Nic nie jadłam przez ładnych parę godzin. Znalazłam kilka drobniaków w kurtce i kupiłam niemal idealnie czerwone jabłko. W trakcie wgryzania się w soczysty owoc, coś przykuło moją uwagę. Zauważyłam baner reklamujący kampanię wyborczą. „Zamienimy bestialskie zwyczaje w piękne tradycje. Głosuj na nas!”. Cóż, w miarę oryginalne. Ale hasło, jak hasło. Bardziej zainteresował mnie wizerunek. Otóż na zdjęciu obok napisów zachęcających do głosowania znajdowali się Piękna i Bestia – moi rzekomi rodzice.

Wyszłam z łazienki zaraz po wzięciu orzeźwiającego prysznica i nałożeniu na siebie czystych ubrań. Właśnie stałam przed lustrem i rozczesywałam mokre włosy, kiedy do pokoju wszedł Theodor.
- Za godzinę zapraszamy na śniadanie – oznajmił patrząc w moje odbicie w lustrze.
- Dzięki, ale nie skorzystam – mruknęłam nadal siłując się z licznymi kołtunami. Czasami mam wrażenie, że mam na głowie siano, a nie włosy.
- A co? Księżniczka się odchudza? – rzucił opierając się ręką o klamkę.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego wściekle.
- Nie nazywaj mnie tak!
- A bo co? – zapytał z zalotnym uśmiechem i przymrużonymi oczami.
- A bo mam szczotkę! Chyba nie chcesz, żeby skończyła na twojej twarzy? – groziłam wymachując  potencjalnym przedmiotem zbrodni.
- Co ty chcesz mi zrobić, skoro nawet nie umiesz włosów rozplątać? – zaszydził.
Miał rację. Szczotką nic mu nie zrobię. Dlatego wzięłam nożyczki leżące na małym stoliku stojącym obok lustra i rzuciłam się na jego fryzurę.
- Hej! Przestań! Zwariowałaś?! – wykrzyczał odskakując jak poparzony i kwicząc jak mała dziewczynka.
- Jeszcze nie całkiem – odparłam wymachując pięciocentymetrową zdobyczą.
Theodor z olbrzymim przejęciem, a może i nawet przerażeniem, wyrwał mi kosmyk włosów z dłoni. Głaskał go pieszczotliwie.
- Zachowujesz się tak, jakbym właśnie zamordowała twoją dziewczynę – zakpiłam.
- Twoje porównanie jest nietrafne. Nie mam dziewczyny – powiedział nadal patrząc na ucięte włosy. – A ty to jesteś jak twój ojciec! Tyle że zanim zmienił się na lepsze – jesteś bestialska, perfidna i wredna! – dodał jeszcze patrząc gniewnie prosto w moje oczy.
Ponownie spojrzał na kosmyk jego włosów. W końcu schował go do kieszeni, odchrząknął i oświadczył poważnym głosem:
- Twoi rodzice będą niezmiernie zawiedzeni twoją postawą. Na pewno bardzo chcieliby zjeść z tobą ten najważniejszy w ciągu dnia posiłek.
Przewróciłam oczami. Gdyby tylko mnie to obchodziło…


5 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko? :( Czy plakat oznajmia, że zbliżają się wybory na króla, czy coś w tym stylu. A Theodor nie miał powodów by tak mówić o Tris. Czekam na wpis, w którym zmądrzeje
    Ps. Wena w drodze, chyba, że chcesz wpaść do mnie odebrać osobiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, trochę za późno się za to wzięłam i to dlatego :/ .Nie jestem pewna czy Theodor kiedykolwiek zmądrzeje, jeszcze zobaczymy. Nad odbiorem się zastanowię :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogło być dłużej, ale szanuję :D
    Jestem ciekawa tego plakatu ;)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się napisać dłuższy rozdział w następnym poście ;)

      Usuń