- Panna Clowell. Jak zwykle spóźniona. Czekaliśmy na panią - powiedział sarkastycznie niewysoki, gruby facet z okularami, zwany dalej moim nauczycielem, gdy weszłam do klasy bez pukania, dwadzieścia minut przed końcem lekcji. Jak zwykle.
Nachyliłam się lekko i wymachiwałam ręką kolistymi ruchami, w celu wykonania ukłonu.
- Dziękuję, dziękuję. Nie sądzę jednak by ktokolwiek na mnie czekał - odparłam zupełnie szczerze.
Na początku klasa śmiała się z moich pyskówek, lecz z wiekiem czasu przyzwyczaili się. Teraz co najwyżej ich to wnerwia.
Usiadłam w ławce. Siedziałam sama na każdym przedmiocie. I dobrze. Nie lubię ludzi.
Nie wyjęłam książek. Na razie były niepotrzebne. Zaczęłam słuchać wykładu o starożytnych mitach. Niemal każdy spał, gdy tylko As przemawiał. Ja jednak chłonęłam każde słowo z jego ust.
Tak, skłamałam. Jest jeszcze jedna rzecz, która trzyma mnie przy życiu. Nauka. Nie szkoła - nie cierpię chodzić po korytarzach i gadać z nauczycielami. Jednakże uwielbiam uczyć się. To pasjonujące, ile można się dowiedzieć w trakcie jednej lekcji! Dla mnie prawie wszystko jest ciekawe.
- Więc dlaczego Afrodyta ukarała Narcyza?
- Może dlatego, że nosił skórzaną kurtkę i jeansy z wyprzedaży?
Cecile. Powiedziała to na tyle cicho by nauczyciel nie usłyszał, lecz by słyszała cała klasa. Ona mnie nienawidzi. Z wzajemnością zresztą. Nie wiem co jej takiego zrobiłam, ale mam to gdzieś. Mam JĄ gdzieś.
- Cicho bądźcie, bo jak wyciągnę mojego Asa z rękawa, to pożałujecie, że byliście niegrzeczni! - krzyknął As. Dlatego tak go nazywamy. Powtarza to zdanie kilka razy w ciągu lekcji. Traktuje nas jak dzieci w drugiej klasie liceum. Dlatego nikt go nie lubi.
- Za zabójstwo zakochanego w nim Amejniosa - rzuciłam pośród kolejnych wybuchów śmiechu.
- Tak, dokładnie. Trish, zostań po lekcji, dobrze? - zwrócił się do mnie.
- A mam jaj jakiś lepszy wybór? - westchnęłam.
- Jeśli nie chcesz zostać po wszystkich lekcjach, to nie.
- Spoko.
***
- Trish, nie rozumiem cię. Gdyby reszta klasy miała taki niezmarnowany potencjał jak ty, a ty miałabyś tak dobre zachowanie jak CeCe na przykład, byłaby to klasa idealna!
Wśród znajomych franca, przy nauczycielach wzorowa uczennica. Idiotka.
- Na świecie nie ma ideałów - powiedziałam tylko i wyszłam z klasy pomimo nawoływań Asa. I to źle się dla mnie skończyło. Bardzo źle.
- Ała!
Wysoki chłopak o jasnej karnacji z ciemnymi włosami i niemalże srebrnymi oczami dostał ode mnie w nos drewnianymi drzwiami.
- Sorry. Boli? - spytałam bez współczucia. Miliony osób głoduje, więc jednemu chłopakowi nic się nie stanie, gdy wyjdzie mu siniak na nosie.
- Trochę - odparł stękając i sycząc.
- Przeżyjesz - wzruszyłam ramionami i poszłam dalej.
- Hej poczekaj! - zawołał.
Stanęłam. Przymknęłam na chwilę oczy i otwarłam. Czego ten koleś ode mnie chce? Bardzo powoli odwróciłam się w jego stronę. Przechyliłam głowę i założyłam ręce.
- Wiesz gdzie teraz ma lekcje druga c? - spytał ze zmrużonymi oczyma, przytrzymując obolały nos.
Kurde. Gościu będzie w mojej klasie. No pięknie.
Przewróciłam oczami i odrzuciłam głowę dając mu znać, że ma iść za mną. Głupek. Wcześniej szedł w innym kierunku.
Szłam z założonymi rękoma w stronę osiemnastki. Chłopak dogonił mnie. Niestety nie skumał, że za nim nie przepadam i szedł obok mnie.
- Tak w ogóle to Martin jestem - przedstawił się.
- Ta, to świetnie - bąknęłam.
- No a ty? - spytał.
Dlaczego on nie dawał za wygraną?
- Trish.
- Miło mi cię poznać, Trish!
O jeju... Idę o zakład, że to jakiś kujon, albo klasowy aniołek.
- Słuchaj... mógłbym z tobą usiąść? Jestem nowy i nie znam tu nikogo.
Tego już za wiele!
Zatrzymałam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Słuchaj koleś! Masz szczęście, że w ogóle zgodziłam się odprowadzić cię na miejsce, więc nie wkurzaj mnie i jeśli nie chcesz być zamkniętym w szkolnej szafce, to lepiej idź za mną i się nie odzywaj! - wygarnęłam mu. Prychnęłam i poszłam tą samą drogą ku osiemnastce.
- Ok... - powiedział z wahaniem i po chwili ruszył za mną. Na szczęście przystał na moje warunki.
Nachyliłam się lekko i wymachiwałam ręką kolistymi ruchami, w celu wykonania ukłonu.
- Dziękuję, dziękuję. Nie sądzę jednak by ktokolwiek na mnie czekał - odparłam zupełnie szczerze.
Na początku klasa śmiała się z moich pyskówek, lecz z wiekiem czasu przyzwyczaili się. Teraz co najwyżej ich to wnerwia.
Usiadłam w ławce. Siedziałam sama na każdym przedmiocie. I dobrze. Nie lubię ludzi.
Nie wyjęłam książek. Na razie były niepotrzebne. Zaczęłam słuchać wykładu o starożytnych mitach. Niemal każdy spał, gdy tylko As przemawiał. Ja jednak chłonęłam każde słowo z jego ust.
Tak, skłamałam. Jest jeszcze jedna rzecz, która trzyma mnie przy życiu. Nauka. Nie szkoła - nie cierpię chodzić po korytarzach i gadać z nauczycielami. Jednakże uwielbiam uczyć się. To pasjonujące, ile można się dowiedzieć w trakcie jednej lekcji! Dla mnie prawie wszystko jest ciekawe.
- Więc dlaczego Afrodyta ukarała Narcyza?
- Może dlatego, że nosił skórzaną kurtkę i jeansy z wyprzedaży?
Cecile. Powiedziała to na tyle cicho by nauczyciel nie usłyszał, lecz by słyszała cała klasa. Ona mnie nienawidzi. Z wzajemnością zresztą. Nie wiem co jej takiego zrobiłam, ale mam to gdzieś. Mam JĄ gdzieś.
- Cicho bądźcie, bo jak wyciągnę mojego Asa z rękawa, to pożałujecie, że byliście niegrzeczni! - krzyknął As. Dlatego tak go nazywamy. Powtarza to zdanie kilka razy w ciągu lekcji. Traktuje nas jak dzieci w drugiej klasie liceum. Dlatego nikt go nie lubi.
- Za zabójstwo zakochanego w nim Amejniosa - rzuciłam pośród kolejnych wybuchów śmiechu.
- Tak, dokładnie. Trish, zostań po lekcji, dobrze? - zwrócił się do mnie.
- A mam jaj jakiś lepszy wybór? - westchnęłam.
- Jeśli nie chcesz zostać po wszystkich lekcjach, to nie.
- Spoko.
***
- Trish, nie rozumiem cię. Gdyby reszta klasy miała taki niezmarnowany potencjał jak ty, a ty miałabyś tak dobre zachowanie jak CeCe na przykład, byłaby to klasa idealna!
Wśród znajomych franca, przy nauczycielach wzorowa uczennica. Idiotka.
- Na świecie nie ma ideałów - powiedziałam tylko i wyszłam z klasy pomimo nawoływań Asa. I to źle się dla mnie skończyło. Bardzo źle.
- Ała!
Wysoki chłopak o jasnej karnacji z ciemnymi włosami i niemalże srebrnymi oczami dostał ode mnie w nos drewnianymi drzwiami.
- Sorry. Boli? - spytałam bez współczucia. Miliony osób głoduje, więc jednemu chłopakowi nic się nie stanie, gdy wyjdzie mu siniak na nosie.
- Trochę - odparł stękając i sycząc.
- Przeżyjesz - wzruszyłam ramionami i poszłam dalej.
- Hej poczekaj! - zawołał.
Stanęłam. Przymknęłam na chwilę oczy i otwarłam. Czego ten koleś ode mnie chce? Bardzo powoli odwróciłam się w jego stronę. Przechyliłam głowę i założyłam ręce.
- Wiesz gdzie teraz ma lekcje druga c? - spytał ze zmrużonymi oczyma, przytrzymując obolały nos.
Kurde. Gościu będzie w mojej klasie. No pięknie.
Przewróciłam oczami i odrzuciłam głowę dając mu znać, że ma iść za mną. Głupek. Wcześniej szedł w innym kierunku.
Szłam z założonymi rękoma w stronę osiemnastki. Chłopak dogonił mnie. Niestety nie skumał, że za nim nie przepadam i szedł obok mnie.
- Tak w ogóle to Martin jestem - przedstawił się.
- Ta, to świetnie - bąknęłam.
- No a ty? - spytał.
Dlaczego on nie dawał za wygraną?
- Trish.
- Miło mi cię poznać, Trish!
O jeju... Idę o zakład, że to jakiś kujon, albo klasowy aniołek.
- Słuchaj... mógłbym z tobą usiąść? Jestem nowy i nie znam tu nikogo.
Tego już za wiele!
Zatrzymałam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Słuchaj koleś! Masz szczęście, że w ogóle zgodziłam się odprowadzić cię na miejsce, więc nie wkurzaj mnie i jeśli nie chcesz być zamkniętym w szkolnej szafce, to lepiej idź za mną i się nie odzywaj! - wygarnęłam mu. Prychnęłam i poszłam tą samą drogą ku osiemnastce.
- Ok... - powiedział z wahaniem i po chwili ruszył za mną. Na szczęście przystał na moje warunki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz